Szpital wciąż potrzebuje pomocy
Brak należytej staranności w klasyfikowaniu wykonywanych zabiegów medycznych (procedur) to jeden z powodów tego, że bliskie zeru są szanse odzyskania kosztów, które ostrowski szpital wydał w ramach tzw. nadwykonań w 2010 r. Mimo to znajdujący się wciąż w trudnej sytuacji ostrowski szpital wdraża jednak plan naprawczy.
O sytuacji finansowej ostrowskiej palcówki oraz realizowanym programie naprawczym poinformowano podczas konferencji prasowej w dniu 19 września 2011r. Kondycja Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej jest nadal bardzo trudna. Przypomnijmy, że obecny rok szpital i nowy dyrektor rozpoczęli z bagażem 13,5 miliona długów.
Szpital nie realizował terminowo zobowiązań nie tylko z tytułu dostaw usług i sprzętu, ale także od sierpnia 2010 r. nie odprowadzał składek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Urzędu Skarbowego, co przede wszystkim uderzało w ubezpieczenia zatrudnionych w nim pracowników. Skala zobowiązań i brak wizji oraz działań naprawczych spychał ostrowską placówkę na krawędź bankructwa.
Zarząd Powiatu powołując nowego dyrektora zobowiązał go do wprowadzenia programu naprawczego i przede wszystkim do uratowania ostrowskiego szpitala z myślą o leczących się tutaj pacjentach.
- Skala zobowiązań wobec ZUS i Urzędu Skarbowego wyniosła ok. 3,5 mln złotych. Jednym z pierwszych naszych działań było zawarcie ugody w Urzędem Skarbowym i ZUS. Musieliśmy spłacić zobowiązania należne wobec „skarbówki’’, natomiast z ZUS zawarliśmy ugodę rozkładając 2,9 mln niezapłaconych składek na 36 rat po 80 tys. złotych – wyjaśnia Dariusz Bierła dyrektor ostrowskiego ZZOZ.
Bieżącej analizie poddano strukturę wykonywanych świadczeń, analizę kosztów poszczególnych oddziałów. Po wstępnej tylko analizie okazało się, że część procedur była niestarannie i błędnie klasyfikowana i tym samym zwiększała pulę środków, za które nie chciał płacić NFZ.
W 2010 r. wykonano łącznie nadwykonań za 7 mln złotych. Z tej kwoty zaledwie ok. 19 proc. NFZ uznać może za tzw. ratujące życie, a których zapłacenia szpital może się domagać na drodze sądowej. Pozostałe środki ze względu na brak funduszy w kasie NFZ są nieosiągalne.
- To są pieniądze wirtualne, których odzyskanie jest wręcz niemożliwe, nie można więc brać ich pod uwagę i mówić komukolwiek, że wpłyną one do budżetu szpitala, że poprawią jego sytuację. To jest nierealne – mówi Dariusz Bierła. – Z tego powodu bardzo starannie podchodzimy do rozliczeń wykonywanych u pacjentów zabiegów. Efekty? Pierwsze widać już w tym roku. My leczymy i będziemy leczyć pacjentów i też mamy nadwykonania, jednak w tegorocznych mamy 80 proc. tych, które możemy udowodnić, że są ratującymi życie. Będziemy domagać się od NFZ zwrotu kosztów. To w porównaniu z 20 proc. z poprzednich lat ogromny przeskok.
Plan restrukturyzacji obejmuje także racjonalizację etatów. W ciągu zaledwie kilku miesięcy zlikwidowano już 50 etatów. Wszystko po to, by wyeliminować podstawową przyczynę kłopotów ostrowskiego szpitala jaką jest struktura kosztów bezpośrednich (płac i pochodnych) do kontraktu. Przypomnijmy, że z kilkunastu oddziałów w 2010 r. tylko 4 wykazywały dochody, reszta przynosiła straty.
Jak informuje dyrekcja szpitala mimo, że od wprowadzenia zmian mija dopiero 6 miesięcy pierwsze efekty zmian już widać. Zwiększa się liczba oddziałów, które zaczynają być notowane na plusie lub drastycznie ograniczają generowaną stratę. Tak jest np. w przypadku oddziału wewnętrznego, który w ubiegłym roku zanotował 1,3 mln starty, ale za pierwsze półrocze tego roku strata wyniosła tylko 380 tys. zł. Neurologia i chirurgia to oddziały, które ubiegły rok zamknęły stratą, a za pierwsze półrocze tego roku są kilkadziesiąt tysięcy złotych na plusie. Negatywnym rekordzistą wciąż pozostaje oddział ginekologiczno-położniczy, który w ubiegłym roku wygenerował 2,1 mln złotych straty. Tymczasem za pierwsze sześć miesięcy „zarobił na minusie’’ już 1,3 mln złotych. To m.in. efekt niewykorzystania w pełni potencjału i zasobów ludzkich. Pozostające do dyspozycji 70 łóżek na oddziale ma jedynie ok. 50 procentowe obłożenie.
Zarząd Powiatu oraz Dyrekcja wierzą, że efekty przyniesie wprowadzany plan restrukturyzacji oraz nowe inwestycje. Jak zgodnie przyznają nikt nie zastanawia się czy, ale ile zainwestować i gdzie znaleźć nowe możliwości.
- Podejmujemy działania, ale musimy pamiętać, że pełen efekt będzie widać za kilka miesięcy. Nie mogę wymagać żeby szpital własnymi siłami wyszedł z kryzysu. Dlatego oprócz 3 mln przeznaczonych na budowę przychodni specjalistycznych przekazaliśmy 500 tys. na utworzenie pododdziałów: oparzeniowego i udarowego. Dyrektor przekonał nas, że jest to działanie, które może przynieść zysk – wyjaśnia Starosta Paweł Rajski. - Dodatkowo dofinansowaliśmy utworzenie systemu informatycznego. Obecny pochodzący z 1999 r. był raczej archaicznym rozwiązaniem, który nie ułatwiał sprawnego przesyłania danych i rozliczeń z NFZ.
Daleko zaawansowane są prace związane z powstaniem pracowni rezonansu magnetycznego. Cieszy fakt, że wszystkie trzy rozstrzygnięte w tym roku konkursy na ratownictwo medyczne, poradnię zdrowia psychicznego oraz tzw. „wieczorynkę’’ świadczenie opieki wieczornej nie przynoszą strat.
We wskazaniu dalszej drogi postępowania pomóc ma przeprowadzany także audyt.